Analfabetyzm większości osób kojarzy się z brakiem umiejętności pisania oraz czytania i w Polsce jest to problem marginalny, obejmujący zaledwie 0,5% populacji. Statystyka ta opiera się jednak o bardzo starą definicję analfabetyzmu, która obecnie ma małe zastosowanie w krajach rozwiniętych. Współczesna definicja analfabetyzmu skupia się więc na aspektach funkcjonalnych i dotyczy rozumienia czytanego tekstu oraz umiejętności poprawnego tworzenia treści (zarówno pisanych, jak i mówionych). Ten problem w mniejszym lub większym stopniu może dotyczyć aż 70% Polaków! Podobnie jest w innych krajach rozwiniętych. Jak doszło do tego, że współczesny analfabetyzm jest tak powszechny, czym on właściwie jest i skąd się bierze oraz jak z nim walczyć? Postaram się odpowiedzieć na te pytania w poniższym artykule.
Współczesny analfabetyzm, czyli co?
W potocznym rozumieniu analfabetyzm odpowiada angielskiemu terminowi “illiteracy”, który oznacza po prostu niepiśmienność. Ta definicja swoje korzenie czerpie z łacińskiego słowa “literatus”, którym w czasach Cesarstwa Rzymskiego opisywano osobę wykształconą. To właśnie umiejętność czytania i pisania była przez setki lat, aż do końca średniowiecza, wyznacznikiem wykształcenia. Przeciwieństwem analfabetyzmu jest oczywiście alfabetyzm, czyli umiejętność czytania i pisania w języku ojczystym.
Pierwsza poważna zmiana tej wiekowej definicji nastąpiła dopiero w roku 1950. Zestaw umiejętności alfabetów poszerzono wtedy o wykonywanie podstawowych działań matematycznych. Najistotniejsze było jednak to, że dzięki staraniom UNESCO, które naciskało na wprowadzenie tej zmiany, na całym świecie podjęto dyskusję dotyczącą tego, czym jest piśmienność we współczesnym świecie.
Rozważania te doprowadziły w roku 2000 do kolejnej zmiany definicji. Od tego czasu wprowadzono pojęcie analfabetyzmu funkcjonalnego, który stał się prawdziwą plagą w krajach rozwiniętych.
Analfabeta funkcjonalny jest osobą, która nie tyle nie umie pisać, czytać i liczyć, ale nie rozumie czytanego tekstu i nie potrafi poprawnie konstruować treści. Ma problem z analizą danych, materiałów źródłowych i tekstów oraz ich zastosowaniem. W praktyce oznacza to, że funkcjonalni analfabeci potrafią składać litery w słowa, a słowa w zdania, ale wymyka im się przekaz tekstu. Osoby te nie potrafią odczytać rozkładów jazdy, diagramów, wykresów i map, zrozumieć instrukcji obsługi, wypełnić formularzy i druków urzędowych, a nawet obliczyć reszty w sklepie. Mówiąc prościej, nie potrafią wykorzystać posiadanej (często obszernej) wiedzy w codziennym życiu.
Problem jest niezwykle poważny i wcale nie nowy. Już w 2003 roku tygodnik POLITYKA opisywał problem w jednym ze swoich artykułów. Okazało się wtedy, że jedynie 56% Polaków przyznaje się do jakiejkolwiek lektury. Pozostałe 44% nie przeczytało w ciągu roku nic, a zaledwie co ósmy obywatel miał w domu choćby niewielki księgozbiór. Ta tendencja się pogłębia, w roku 2017, wedle Biblioteki Narodowej (za Portalem Librus), aż 62% Polaków nie przeczytało ani jednej książki.
Nie dziwi zatem fakt, że badania Międzynarodowego Programu Oceny Umiejętności Uczniów (PISA) i Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD) z roku 2015 wskazują, że aż 40% obywateli naszego kraju nie rozumie tego, co czyta, a kolejne 30% rozumie jedynie w ograniczonym stopniu. Tym bardziej zatrważające są dane z tego samego badania, wskazujące, że problem ten dotyczy co szóstego magistra! Wtórny analfabetyzm nie jest więc jedynie domeną osób niewykształconych, a studia można skończyć bez podstawowych umiejętności rozumienia tekstu!
Co z tego wynika?
W obliczu takich statystyk można się zastanawiać, czy umiejętności opisywane przez UNESCO w definicji alfabetyzmu rzeczywiście są potrzebne do funkcjonowania we współczesnym świecie. W końcu te 70% Polaków jakoś sobie radzi.
Współczesna technologia sprawia, że wcale nie musimy biegle i poprawnie posługiwać się językiem pisanym. Rozwój kultury obrazkowej i komunikatorów, wzbogaconych często o przekaz wideo, sprawia, że słowo pisane stopniowo wypiera komunikacja głosowa. Dziś nawet wyszukiwanie informacji w internecie możliwe jest poprzez polecenia głosowe. Swój udział ma w tym również popularność telewizji i takich portali jak YouTube.
O silnym zakorzenieniu kultury obrazkowej w naszej świadomości i jej przenikaniu do języka najlepiej świadczy fakt, że młodzieżowym słowem roku 2017 w Polsce zostało “XD” wywodzące się przecież od emotikony.
Kiedy w latach 2000 internet szturmem wdzierał się do naszych domów, a popularność zyskiwały rozmaite blogi, można było domniemywać, że umiejętność poprawnego pisania i prowadzenia logicznego wywodu będzie się rozwijać. Dziś wiemy, że swoboda, jaką daje internet, raczej pogłębiła i utrwaliła błędy i znacznie rozluźniła narzucany w szkole rygor poprawności. Możliwość publikowania czego się chce sprawiła, że autorzy nie muszą zwracać bacznej uwagi na interpunkcję, ortografię, a nawet spójność wywodu. Wystarczy zajrzeć na dowolny portal z popularnymi memami, aby zauważyć, jak niedbale traktuje się język i zasady poprawnego pisania. Nawet w memach, formach zawierających często tylko kilka słów, spotyka się literówki, o rażących błędach ortograficznych i interpunkcyjnych nie wspominając.
Jednak współczesny analfabetyzm funkcjonalny to nie tylko brak znajomości podstawowych zasad poprawnej polszczyzny. Problem jest o wiele głębszy i ma realne konsekwencje. Nieumiejętność analizowania źródeł i rozumienia przekazu prowadzi do tego, że współcześni analfabeci nie rozumieją umów i coraz częściej podpisują je bezrefleksyjnie, jedynie w oparciu o reklamę lub marketingową gadkę usługodawców. Lekarze również coraz częściej przyznają, że swoim pacjentom muszą tłumaczyć ulotki leków, ponieważ ci nie rozumieją na przykład, czym są skutki uboczne.
Konsekwencje wtórnego analfabetyzmu wykraczają zresztą poza język pisany. Zubożenie języka i utrata zdolności do rozumienia metafor coraz silniej uwidacznia się także w mowie. Włodzimierz Gruszczyński, profesor i specjalista w zakresie językoznawstwa polonistycznego z Warszawskiego SWPS, uważa, że coraz powszechniejsza jest nonszalancja w mowie, której konsekwencją jest niezrozumiały bełkot.
Czemu problem współczesnego analfabetyzmu osiągnął takie rozmiary?
Przyczyn rozpowszechnienia funkcjonalnego analfabetyzmu można szukać w wielu czynnikach. Rozwój kultury obrazkowej jest jednym z nich, jednak znaczny udział w kreowaniu tego problemu ma również edukacja i zwykłe lenistwo.
Ciekawe jest to, że funkcjonalny analfabetyzm najdynamiczniej rozwija się w krajach zamożnych. Powodów upatruje się między innymi w braku rozwoju po zakończeniu szkoły. Lektury szkolne są często jedynymi książkami, z jakimi współczesny człowiek ma kontakt. Po zakończeniu edukacji zainteresowanie literaturą zanika. Warto tu powtórzyć, że w roku 2017 aż 62% Polaków nie przeczytało ani jednej książki!
Literatura przestała być rozrywką dla większości osób i zastąpiło ją bezrefleksyjne wpatrywanie się w ekran telewizora. Natłok śmieciowego contentu w internecie wcale nie poprawia sprawy. Zaryzykuję stwierdzenie, że ogromna większość popularnych treści w sieci (a szczególnie treści wideo) pozbawiona jest jakiegokolwiek intelektualnego przekazu i wartości. Przyczyny popularności takich materiałów to temat na oddzielny artykuł, warto jednak pamiętać słowa noblisty i wybitnego psychologa Daniela Kahnemana, który twierdzi, że nasze mózgi są niezwykle leniwe i bardzo chętnie podejmują czynności, które ograniczają zużycie energii i wysiłek. To dlatego tak łatwo popaść w pułapkę oglądania bezwartościowego contentu, który nasz mózg chłonie jak gąbka, nie angażując wyższych funkcji psychicznych.
Kolejny problem wspierający funkcjonalny analfabetyzm to, paradoksalnie, system edukacji. Jego unifikacja doprowadziła do tego, że unikalne zdolności jednostki spychane są na dalszy plan, a istotne jest jedynie osiągnięcie jakiejś normy populacyjnej. To sprawia, że dzieci i młodzież w wieku szkolnym pałają szczerą niechęcią do nauki. Zajęcia są dla nich nudne, nie pobudzają bowiem ich wewnętrznej ciekawości i nie angażują osobistych umiejętności.
Widać również wyraźną tendencję do odchodzenia od dłuższych form pisanych na rzecz testów wyboru. Uczniowie nie mają więc nawet okazji do ćwiczenia umiejętności poprawnego pisania i konstruowania logicznych wypowiedzi. Są za to uczeni, jak zostawić za sobą własne myślenie i interpretacje i trafiać w z góry ustalony klucz odpowiedzi.
SMS-y i komentarze w mediach społecznościowych stają się jedyną formą codziennego kontaktu z pisaniem, a wiadomo, że te formy nie podlegają żadnej formalnej kontroli i nie wymagają poprawności językowej. Wpływają więc na utrwalenie i pogłębienie popełnianych błędów.
Jak się ratować?
Współczesny analfabetyzm jest problemem dotykającym nie tylko samych analfabetów. Ich rozpowszechnienie wpływa na obniżenie poziomu dyskursu publicznego oraz zubożenie kultury popularnej. Skala tego zjawiska nie pozostawia złudzeń – żyjemy w społeczeństwie, które nie potrafi korzystać z ogromu dostępnej wiedzy. Z jednej strony cywilizacja nigdy nie była tak bardzo rozwinięta, z drugiej nigdy nie była tak leniwa i bezrefleksyjna.
To właśnie współczesny analfabetyzm jest jedną z przyczyn absurdalnych z punktu widzenia nauki ruchów, jak antyszczepionkowcy czy płaskoziemcy. Źródła popularności tych ruchów należy dopatrywać się właśnie w nieumiejętnym korzystaniu ze źródeł, braku krytycyzmu wobec informacji i ogólnym niskim poziomie wiedzy oraz braku zdolności do wiązania ze sobą faktów z różnych dziedzin.
Dla zahamowania rozwoju analfabetyzmu funkcjonalnego istotne jest uczestnictwo w Kulturze. Celowo stosuję tu wielką literę, aby odróżnić wartościową Kulturę od papki serwowanej w popularnych mediach. Kluczowa jest także promocja czytelnictwa. Kontakt ze słowem pisanym to jedna z najskuteczniejszych metod oswajania się z językiem i językową poprawnością. Dodatkowo odpowiednio dobrane lektury zwiększają zasób wiedzy i kształcą umiejętność rozumienia i łączenia ze sobą faktów z wielu zakresów tematycznych.
Potrzebne są oczywiście zmiany na poziomie systemowym, szczególnie w edukacji, która wciąż opiera się na modelu z XIX wieku, którego zadaniem była produkcja urzędników i pracowników fabryk. Jednak najważniejsze zadanie stoi przed rodzicami. To od nich zaczyna się kształtowanie nawyków i intelektualnego rygoru. Dawanie przykładu dzieciom jest jednym z najpotężniejszych narzędzi edukacji i wychowania, a w konsekwencji również społecznej zmiany.
Ogromna odpowiedzialność spoczywa również na copywriterach. To oni są głównymi, profesjonalnymi dostawcami treści w internecie. Dbałość o językową poprawność, logiczną spójność i intelektualną wartość tekstów uważam za moralny obowiązek wszystkich, którzy zawodowo zajmują się pisaniem. Nabiera to jeszcze większego znaczenia w zestawieniu ze statystykami czytelnictwa – skoro ludzie nie sięgają po książki czy czasopisma, często jedyny kontakt ze słowem pisanym mają w internecie. I nie mówię, że copywriterzy są w stanie samodzielnie zwalczyć problem, ale powinni czuć się odpowiedzialni za język – ich główne narzędzie pracy.
***
Szukasz dobrego copywritera, który zadba o poprawność językową, merytorykę i styl? Skorzystaj z naszej oferty. Formularz kontaktowy znajdziesz na www.narratoria.pl.
Artykuł potwierdza widoczne fakty.
Ja oznaki analfabetyzmu widzę szczególnie w social mediach np gdy ktoś wypowiada się o lekturach, gdzie od razu widać, że piszę o czymś zupełnie innym i nie rozumie jej lub po prostu nie czyta ze zrozumieniem. Trafny artykuł, jednak naprawdę przerażający
blogyoutube